Rozpowszechnienie się w późnośredniowiecznej i wczesnonowożytnej Europie przekonania o istnieniu czarownic – i rzadziej czarowników – jako osób działających na szkodę ludzi i korzystających z pomocy szatana, zaowocowało licznymi procesami o czary. Obejmowały one dwie sfery działalności – kościelną (herezja poprzez odstępstwo od Boga na rzecz diabła) i świecką (działania szkodzące ludziom, tzw. maleficia). Ścigane były zatem wspólnie przez władze kościelne i świeckie zarówno w krajach katolickich, jak i protestanckich. Sądy stosowały przy tym rzymską zasadę inkwizycji – a więc dochodzenia do prawdy poprzez pytanie oskarżonego – gdzie dowodem winy było przyznanie się do jej popełnienia. Z uwagi na powagę zagrożenia stosowano przy tym powszechnie tortury, wychodząc z założenia, że bez nich podejrzany nigdy nie przyzna się do tak ciężkiego przestępstwa (a innego dowodu na jego popełnienie nie było). Procedurę tę sankcjonowało m.in. ustawodawstwo cesarza Karola V Habsburga, tzw. „Constitutio Criminalis Carolina” z 1532 roku. W Rzeczypospolitej, tolerującej inne wyznania chrześcijańskie, pakt z diabłem i czarostwo również były ścigane. Podobnie jak w innych krajach Europy zachodniej, postępy Oświecenia doprowadziły do zaniku wiary w możliwość zawierania układów z diabłem i szkodzenia przy jego pomocy innym ludziom. Wyrazem tych tendencji była konstytucja (ustawa) sejmu warszawskiego z 1776 roku, znosząca zarówno stosowanie tortur w czasie przesłuchań (we wszelkich sprawach), jak i samą karę śmierci za uprawianie czarów. Reforma ta była zresztą częścią zakrojonych na większą skalę działań, udoskonalających polsko-litewski system sądowniczy.